Pastwisko

Spirit

Jest to najzwyczajniejsze w świecie pastwisko ciągnące się przez wiele kilometrów. Jest to niby nudne miejsce, lecz idealne dla głodnych i koni pragnących spokoju.

_______________________

Biegł cwałem przez pastwisko, jego kopyta wyrywały płaty trawy z ziemi. Przystanął i rozejrzał się uważnie. Jego grzywa była szarpana przez silny wiatr. Ta pustka zaniepokoiła go. Puścił się galopem przed siebie i gnał przez potężny i bardzo rozległy obszar trawy. Przyspieszył znacząco i wbiegł na dość wysokie wzgórze, z którego widać było całe pastwisko. Nikogo nie było. Zaniepokoił się. W ostatnich kilku dniach odwiedził dosyć wiele terenów tej krainy. Na żadnym nikogo nie spotkał. Bał się o tę krainę i swoje stado, że znów zostanie sam, całkiem sam. Znów nie będzie stada Dzikiego Cwału, nie będzie krainy DiW.... Zesmutniał i stał na opustoszałym pastwisku.

Scarlet

Gdy weszła na pastwisko, w okolicy, rozległ się delikatny, jednak stanowczy i zimny stukot kopyt. Od razu można było poznać, że nadchodzi Scarlet -usposobienie chłodu. By odetchnąć i coś zjeść usiadła na środku pastwiska. Zajęta sobą, nawet nie zauważyła, że ktoś tu jeszcze jest.

Spirit

Gdy wypatrywał jakiegoś konia na horyzoncie nagle zauważył siwą klacz. Nie znał jej jeszcze, lecz gdy patrzał na nią łatwo było mu ocenić, że należy ona do stada Espectry- Stada Krwawego Płomienia. Zarżał do niej na powitanie. Nie schodził jeszcze ze wzgórza. Chciał poczekać na jej odpowiedź.

Scarlet

Zwróciła dziko łeb w stronę głosu. Domyśliła się, że ktoś z dobrego stada się z nią wita, więc nie chciała być nieuprzejma i odpowiedziała skinieniem głowy. Zaraz po ty, zajęła się jedzeniem, czyli powróciła do czynności pierwotnej.

Spirit

Miał ochotę ją poznać jednak nie chciał być natarczywy. Zszedł stępem ze wzgórza i stanął około dwa metry od niej. -Witaj, jestem Spirit.- Przedstawił się i lekko uśmiechnął. Skubnął trawę i machnął przeciągle ogonem.

Scarlet

-Scarlet. -Także się przedstawiła. Chciała być uprzejma i miała nadzieję, że w miarę możliwości, jej to wychodzi. Mimo swoich zahamowań, charakteru, postanowiła zachować inne pozory, by móc kogoś tu poznać. Jakby pokazała jaka jest naprawdę, raczej nikt by się nią nie zainteresował, a tego chciała uniknąć.

Spirit

-Należysz do stada Krwawego Płomienia prawda?- Spytał ostrożnie. Wiedział, ze konie z tego stada nie przepadają za towarzystwem zwłaszcza dobrych koni wiec był delikatny i ostrożny by nie zdenerwować klaczy.

Scarlet

Kiwnęła potwierdzająco łbem i znów skubnęła źdźbło trawy.
-A ty? -Spytała po chwili, nie poświęcając mu zbytniej uwagi, by nie pomyślał sobie za wiele.

Spirit

A i on nie miał zamiaru myśleć sobie o niej wiele. Klacze z tego stada w ogóle go nie interesowały. Z resztą żadne klacze go nie interesowały po stracie byłej partnerki. -Przywódca Dzikiego Cwału.- Powiedział tonem spokojnym i zwyczajnym.

Scarlet

Zmieszała się nieco. Myślała, ze ma do czynienia ze zwykłym ogierkiem, a tu Przywódca się nawinął.
-Ee...no, szacunek. -Powiedziała pod nosem, po czym zaraz prychnęła, by ogier tego nie zrozumiał.