Łąka

Spirit

____________________________

Wbiegł galopem na polanę. Nikogo tam nie było. Świeciło słońce, dookoła było widać jedynie otwarty kwiecisty teren. Na pojedynczych drzewach śpiewały ptaki. Trawa była wysoka i soczysta. Na dalekim horyzoncie widać było duże góry. Samotny bułany ogier przedzierał się stępem przez wysoką trawę i piękne kwiaty. Spojrzał w dal. Był szczęśliwy z tego co miał. Miał wolność i własne stado. Przystanął. Spojrzał w dal po czym dalej szedł stępem przed siebie.

Sabrae

Zza horyzontu powoli wyłaniały się kontury szczupłej sylwetki klaczy, Sabrae. Przechadzała się przez te tereny w nadzieji, że może tu kogoś spotka. W jej łbie kłębiło się mnóstwo myśli, a jedną i najważniejszą z nich była: Czy to właśnie ja zostanę przywódczynią Wschodzącego Słońca? Kroczyła przed siebie delikatnie i jakby ostrożnie stąpając by nie uszkodzić pięknych kwiatów, których było miliony na tej rozległej polanie. Parsknęła tylko cicho i ruszyła kłusem przed siebie rozglądając się na boki. Gdzieś w oddali spostrzegła znaną jej sylwetkę pewnego ogiera. Puściła się galopem w jego kierunku, a gdy już była coraz bliżej stopniowo zwalniała aż do stępu.

Spirit

Gdy ujrzał w kwiatach piękną sylwetkę siwej klaczy zarżał do niej sympatycznie. Podbiegł do niej kłusem i skinął dumnie łbem. -Witaj. Mam dla ciebie wiadomość.- Powiedział i uśmiechnął się. -Po długim namyśle Dokonałem wyboru. Zostałaś mianowana Przywódczynią Stada Wschodzącego Słońca.- Powiedział z uśmiechem z naciskiem na ostatnie cztery słowa. Był szczęśliwy, gdyż ostatnie "bezpańskie" stado znalazło przywódcę, a Spirit wiedział, że jego wybór był dobry. Rozejrzał się po pięknej okolicy po czym ponownie wzrok zwrócił ku Sabrae.

Sabrae

Przystanęła przy nim wpatrując się w jego poszarpaną przez wiatr grzywę. Skinęła prawie niezauważalnie łbem. Na jej pysku wymalował się promienny uśmiech. - Dziękuję. Będę starać się pilnować swoich członków stada oraz pozostanę w nim do końca swoich dni.- odparła melodyjnym głosem. Tylko te słowa udało jej się jakoś wydusić, a resztę zgubiła gdzieś po drodze zapominając o nich. Była niezmiernie uradowana z tego faktu iż to ona stała się Przywódczynią. Po chwili wzięła jeden głęboki wdech do płuc by się opanować. W jej ślepiach skakały iskierki radości, lecz wiedziała też, że musi wywiązywać się godnie ze swoich obowiązków, bo ranga Przywódcy to nie byle jaka posada w stadzie. A by mieć ją przez całe swoje życie trzeba o nią zaciekle walczyć. Machnęła ze świstem ogonem na boki. Wyczekiwała czy aby ogier nie kryje przed nią jeszcze jednej informacji lub wiadomości, ale szczerze w to wątpiła. Zatopiła swe pełne blasku ślepia w błękitnym niebie.

Spirit

Uśmiechnął się. -Mam nadzieję.- Powiedział żartobliwie. świsnął ogonem i uśmiechnął się patrząc za siebie. Wiedział, że jeszcze chociaż jeden koń zamieszkuje w tej krainie. To go uszczęśliwiło. -Widziałaś tutaj ostatnio jakieś konie?- Spytał ciekawie.

Sabrae

Uśmiechnęła się szerzej na słowa od Spirit'a. - Tak, ostatnio spotkałam pewnego karego fryza, Diorit'a, znasz go? A Ty poznałeś tu kogoś jeszcze?- odparła. Tak właściwie to spotkała tylko dwa konie w tej krainie, a chciałaby poznać ich więcej, lecz narazie nie ma na to dużo czasu. Parsknęła cicho.

Spirit

-Znam tu troszkę koni Amone, Diorita, Thenara, Mailę. To chyba wszyscy.- Odparł z serdecznym uśmiechem i zanurzył się w myślach patrząc w niebo.